sobota, 14 lipca 2012

Pewnego zimowego dnia

Pewnego zimowego dnia postanowiłam napisać pierwszą kartkę. Kartkę pamiętnika, który po dziś dzień towarzyszy mi w mojej kopertówce. Od tego czasu tak wiele się zmieniło. Dorosłam, ukończyłam parę ważnych etapów w moim życiu. Przeżyłam niezliczone ilości wspaniałych chwil z najbliższymi przyjaciółmi, a ja sama - wciąż tak samo - infantylnie szczęśliwa - doświadczam kolejnych ulotnych momentów. Dziękuję Bogu ( i nie , wcale nie w ten narzucony katolicki sposób) za to, że tak wielką uroku moc nałożył na wszystkie moje wspomnienia. Leżąc na polanie i wdychając lekki powiew świeżości dziękuję Mu za postawienie na mojej drodze
tak wielu przeszkód, które udało mi się pokonać;
tak wielu dobrych i kochających ludzi, z którymi jest mi dane spędzać wolny czas;
Kochaną drugą połówkę, której nadal nie doceniam;
Kochającą rodzinę, wspierającą mnie na każdym moim kroku, w tych dobrych i mniej dobrych chwilach.

To wszystko ma swój urok. Pewien etap już za mną - zdałam licencjat, podjęłam wakacyjną pracę w zawodzie i rekrutuję się na kolejne studia. W międzyczasie wyjadę na wakacje. Na łono natury. Nie na te zorganizowane, przepychowe i aglomeracyjne kurorty. wyjadę nad jezioro i na pole; wyjadę na łódkę by zachwycać się ogromem morskiego świata i 'wyjadę' na ogródek, położyć się w cieniu i rozmawiać myślami z moim psem staruszkiem, zajadając się przepysznymi przysmakami letniego klimatu - lekkim, wakacyjnym wiaterkiem, ciepłym i rozgrzewającym słońcem oraz słono-gorzkim, ale jakże orzeźwiającym deszczem!

A jak Wy spędzacie swoje wakacje 2012? Oddychacie powoli - tak samo jak ja? czy żyjecie gwałtowną chwilą spontaniczności?

Pozdrawiam :)

niedziela, 12 lutego 2012

Luty

Idzie luty, zmieniam buty.
Och, jakie mrozy przyszły niedawno. Było przeszywająco zimno. Na Słowackim stoku mało ludzi, trasy dostępne tylko dla mnie i paru innych. Uwielbiam penetrować leśne trasy, szczególnie ze słuchawkami w uszach, pełnymi kojących melodii, które sprawiają, że czuję się taka wolna.


A na wyciągu jedynie piersiówka z pysznym trunkiem, mój wybranek i Jego ciepłe ramiona...
Tym razem jednak siedzi obok jeszcze jeden, chciano-niechciany towarzyszysz.
"Witaj". Oto mój przyjaciel - mróz.


czwartek, 3 listopada 2011

Prostota

Macie takie dni, kiedy wszystko dookoła wydaje się Wam być tak piękne, że aż trudno w to jakkolwiek uwierzyć? Ja miewam takie chwile, szczególnie ostatnio. Nie wiem co jest przyczyną.
Wszystko wydaje mi się być tak niesłychanie i niemożliwie estetyczne, piękne, czyste. Uśmiecham się wtedy do siebie i cieszę się, że Bóg dał mi szansę chłonąć to wszystko w tak zwykły, schludny sposób. Bez wyniosłości, wyrzeczeń, przechwał i całej tej monumentalnej otoczki, którą na co dzień tworzą komercja, przepych i zwykła INFANTYLNOŚĆ. Ogarniająca Nas z każdej strony. A co najbardziej w tym boli?
To, że zupełnie nie zdajemy sobie z tego sprawy. Żyjemy schematami, wyimaginowanym światem zabaw, seksu, bogactwa, kariery. Żyjemy życiem innych ludzi, sławnych w szczególności, co jest okropne. Pudelek, kozaczek, papilot. Gdzie zostawiliśmy nasze umysły i serca? Wydaje mi się , że daleko za nami, a nawet najprostsze oglądnięcie się za siebie nie jest w stanie odnaleźć ich już wzrokiem... bo on jest zaślepiony.

Piękne jest ciało moje w cieniu, który daje paląca się skromnie świeczka zapachu czekolady. Piękna jest aleja za oknem oświetlona ciepłym kolorem latarni. Piękna jest matka z dzieckiem, czyszcząca poślinionym palcem kącik jego ust. I młoda para, zakochana po uszy. I dziadek mój i babcia. Ileż oni mają w sobie bólu, tajemnicy przeszłości. Rodzice, nieustępujący na krok, a nawet powieść leżąca tuż obok łóżka.
TO JEST BOGACTWO. Świata naszego. Prawdziwego.
Aż dziw, że nikt nie przeczyta tych wypocin, bo są zbyt długie i monotonne. Teraz już nikt nie czyta, wolą słuchać , oglądać i żyć nieświadomością.

Kochani moi, odświeżcie umysły, porzućcie ten zmyślony, sztuczny świat i wyjdźcie na zewnątrz. WYKREUJCIE swoje własne, piękne i prawdziwe (a to przede wszystkim) niebiosa. Jest warto. Wystarczy spojrzeć obok.Warto.


Polecam

czwartek, 23 czerwca 2011

Powiew wolności

Jak pięknie odetchnąć z ulgą i poczuć powiew beztroskiego powietrza na mojej szyi. Rozpoczęłam wakacje już tydzień temu , a nadal nie mam się gdzie podziać. Sesja zaliczona, kolejny rozdział mojego życia zamknięty. Nawet nie umiem zdać sobie sprawy z jaką prędkością pędzi moje życie. Gna na zderzenie czołowe. Zderzenie z realnym światem dorosłości. Boję się tego, ale nie chce jeszcze o tym myśleć.

Idę się wystawić na słońce, w końcu dziś jedyny w tygodniu dzień wolnego od praktyk studencko - zawodowych. Zaraz wyłożę swoje nagie pośladki na działanie brzoskwiniowych promieni słonecznych. Potaplam się w tym morzu odpoczynku i , przede wszystkim, wolnych myśli! Bezstresowych, radosnych i pełnych planów na nadchodzące świętowane dni. Świętujemy. Co? Głównie szczęśliwe życie, które ostatnio obdarzyło mnie samymi dobrociami.




Absolutnie zakochałam się w tym stroju z F&F za jedyne 25 zł (całość - góra + dół, którego nie pokażę na sobie :) ) . Za takie pieniądze aż miło robi się zakupy, tym bardziej, że ten komplet na ogrodowe taple w słońcu nie musi być pierwszej jakości. Btw. nawet nie przypuszczałam , że w takim kroju mogłabym poczuć się tak dobrze i wygodnie.

Pozdrawiam :)

wtorek, 7 czerwca 2011

Kwiatowa aureola

Uwielbiam te słoneczne, ciepłe dni, kiedy nie mam niczego ważnego na głowie, mogę położyć się na kocu w cieniu i po prostu głęboko pooddychać. Wcale wtedy nie odpoczywam. Wiążę koniec z końcem, słucham śpiewu ptaków, szumu drzew. Czy pisałam kiedyś o moim krajobrazie? Jest piękny. Kocham swój rodzinny dom i całą aureolkę , która go otacza.
Tam kreuje się moje myślenie, wartości, humor, nastawienie do życia, moje szczęście, wspomnienia i miłość.

O, Miłości Wszechstronna! Obdarzam Tobą ciągle wszystko i wszystkich. Ty niepokorna złośnico, cóż dajesz mi w zamian?

Tym razem bez zmartwień zajadam się kolejną soczystą truskawką. Nie jest bez znaczenia. Ona odzwierciedla moje pokusy. Te dobre i złe. Te, których się wstydzę, te, których boję i wreszcie te, które pełne nieskrępowania najbardziej mnie pociągają. Niedobre!
Tym razem... TYM razem.... taplam się toples w wirze zapomnienia zaobrączkowanego swobodą. Letnią, gorącą, dziewiczą, zupełnie nieponurą swobodą.
Swobodą myśli, swobodą duszy, swobodą serca - swobodą życia.
Swobodą życia - bo to ona jest najważniejsza. Nie chcę dać się zakajdankować formułami i zasadami. Jestem zbyt krytyczna i inna, by dać się uwieść regułom.


                                          

Jak mijają Wam pierwsze słoneczne dni? Zapewne większość z Was to już topiące się murzynki i czekoladki. Łapcie promienie i wydzielajcie hormony szczęścia w niezliczonych ilościach :)


środa, 1 czerwca 2011

Co działo się ze mną ? Nie wiem, pojęcia bladego nie mam.
Jestem poza światem. Nieraz szczęśliwa, nieraz załamana.
Musiałam odwiedzić azyl dla mojego umysłu i serca.
Wiem, że nie kocham. Nie tak, jak chciałam i nie tak, jak kiedyś. Uświadomiłam sobie wiele ważnych dla mnie prawd życia.
Prawda pierwsza : Nigdy nie wierz we wszystko, co Cię otacza, nieważne, czy to jawa, czy sen.
Prawda druga : Kochaj z całej siły, nie komplikuj, wyprostuj myślenie.
Prawda trzecia : Ciesz się chwilą, tak wiele już zmarnowałam.
Czwarta prawda : Nie poddawaj się w podążaniu za czymś, co TY SAM uważasz za ważne. Zbyt mało jest czasu na rozmyślanie i słuchanie rad innych.
Piąta rzecz : Nie uprzykrzaj sobie życia. Nie zabijaj szczęścia i miłości.
Szósta : Nie marnuj swoich chwil. Wyjdź do ludzi, baw się i śmiej.
Prawda siódma : Nie oczekuj od świata sprawiedliwości. Brakuje jej i brakować będzie zawsze.

Powróciłam ze zdwojoną siłą. Bądźcie silne. Mam nadzieję, że u Was, kochani, wszystko w porządku.

piątek, 29 kwietnia 2011

Smaki, strachy i zapachy.

Jest tak wiele rzeczy, które mnie przerażają. Czasami czuję się psychopatycznie, biorąc pod uwagę moje niespodziewane fobie. Przychodzą nagle, niechciane, robią wokół siebie wiele zamętu, powodują płacz i histerię, a odchodzą równie szybko machając do mnie z uśmiechem. Ja zostaję jedynie z niezrozumieniem w głowie i szczerym auto-śmiechem - z samej siebie, z moich niesfornych myśli , pełnych strachów.

Wyjeżdżam jutro na zielone wzgórza, z walizką, której bagaż będzie zmienny. Zabieram ją pełną zmęczenia, roztargnienia i apatii, natomiast przywiozę przepakowaną w nowe pamiątki podróży. Nowe siły, energia, pozytywy, empatia i  miłość, miłość, miłość będą wychodzić z niej same, szarpiąc zawiasy i zaciskając pięści do nowego boju. Całkiem nieplanowane trzy, może cztery dni w plenerze to cudowny pomysł na siebie. Tylko ja, mój osobisty przewodnik, G. G. Márquez, fauna i flora - dwie nieco zaniedbane ostatnio przyjaciółki.

Wiecie, że ludzie są wspaniali. Tak dużo dobrego mówicie o innych. Dlaczego więc, pytam, nie macie pochlebnej opinii o sobie? Gdzie wiara w siebie i w przyszłość, która kończy się równie szybko jak zaczyna..







Pozdrawiam Was, życzę cudownego weekendu!